Galicja, tuż przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości, 1916 rok. Pochodzący z niewielkiej wsi Budzowo Józef Marek zgłasza się do Legionów, by służyć w II Brygadzie w 2 pułku artylerii. Po opuszczeniu służby młody Józek zdaje w 1920 roku egzamin maturalny, by następnie rozpocząć studia na Uniwersytecie Jagiellońskim na Wydziale Rolnym i Ogrodnictwa. Z czasem zajmie należne mu miejsce - jako znakomity organizator i wybitny spółdzielca XX wieku.
Józef Marek już na studiach cieszy się dobrą opinią. Gdy powróci w swoje rodzime strony, czyli w okolice Limanowej (z zamiarem podjęcia pierwszej pracy), taką rekomendację wystawi mu jeden z profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego, dr Brzeziński: Jest tu taki rzetelny, młody inżynier, który jada, jak ma co jeść, śpi, jak ma czas spać, a zawsze coś robi. Nazywa się Marek. Gdyby chciał iść, mielibyście z niego wielką pociechę. Dużo mógłby zrobić..
Tymczasem inżynier Józef Marek zostaje... nauczycielem w Górskiej Szkole Rolniczej w Łososinie Górnej. Daje się tam poznać nie tylko jako wykładowca, ale również jako świetny organizator oraz zaangażowany opiekun młodzieży, zwłaszcza tej biedniejszej i pochodzącej ze wsi.
Namawiał i „pytoł”, aż powołali spółdzielnię
Inżynierowi Józefowi Markowi nie dane było jednak być przez całe życie belfrem. Los, a może raczej jego zapał do ciężkiej pracy „u podstaw” i organizowania sprawił, że historia zapamięta go jako spółdzielcę - wybitnie zasłużonego, przede wszystkim dla spółdzielczości ogrodniczo-przetwórczej na Podhalu.
Jak czytamy na stronie internetowej Tymbark.in między innymi widział (Józef Marek – przyp.), że owoce z podgórskich sadów bogacą nie właścicieli drzew, ale przeróżnych handlarzy skupujących towar za grosze i sprzedających go w Krakowie, a nawet w dalekim Wrocławiu za dobrą cenę. Dlaczego górale nie mieliby sami tego robić, pytał inżynier Marek (też góral, spod Kalwarii Zebrzydowskiej). Tak długo chodził, przekonywał, namawiał i ,,pytoł” (czyli po góralsku „prosił”), aż doprowadził do zawiązania się Podhalańskiej Spółdzielni Owocarskiej w Tymbarku (PSO).
Podhalańską Spółdzielnię Owocarską założyło osiemnaście osób, głównie sadowników, sprawnie rejestrując jej statut. Grono udziałowców szybko się poszerzało. PSO, zajmująca się początkowo składowaniem i obrotem jabłkami, nie była jedynym dokonaniem tego społecznika i spółdzielcy. Widząc, że część owoców nienadających się do sprzedaży jest odpadem, bohater naszej opowieści doprowadził do poszerzenia działalności spółdzielni o przetwórstwo owocowo-warzywne, wykorzystując do procesów przetwórczych przede wszystkim lokalnie pozyskiwane jabłka i śliwki.
Był to strzał w przysłowiową dziesiątkę. W nowopowstającym zakładzie zaczęto wytwarzać powidła, marmolady, soki oraz wina. Tak oto inż. Józef Marek, spółdzielca i sadownik, stał się jednym z czołowych założycieli znanej dziś nie tylko w Polsce firmy „Tymbark”.
Limanowa i okolice upamiętniły go tablicą pamięci i pomnikiem a także patronatem dwóch działających do dziś szkół.