Także w ciemnych czasach okupacji niemieckiej spółdzielcy stanęli na wysokości zadania. Hitlerowskiemu agresorowi stawili opór na wiele różnych sposobów. Niemcy, wiedząc o tym dobrze, że spółdzielczość w Polsce jest „oddolnie” i bardzo dobrze zorganizowana i jako taka może stanowić zagrożenie dla ich aparatu opresji, zabronili szybko po wkroczeniu do Polski działalności spółdzielni. Wyjątek stanowiło Generalne Gubernatorstwo. W jego obszarze spółdzielnie mogły działać, ale pod czujnym okiem niemieckich komisarzy. Chodziło o to, by odstawiano kontyngenty na rzecz III Rzeszy.
Sposoby walki
Chociaż spółdzielcy nieco rzadziej walczyli z bronią w ręku (chociaż i to się zdarzało, wielu należało do konspiracji lub było w lesie w Batalionach Chłopskich czy AK!), sposobów na wystrychnięcie Niemca na dudka było kilka. Wiele spółdzielni ukrywało zapasy, z których dożywiano leśne oddziały, w miastach zaś część produktów spożywczych przeznaczano na pomoc intelektualistom. Wiele spółdzielni prowadziło podwójną księgowość – jedna oficjalną, „dla Niemca” i drugą – prawdziwą. Zwłaszcza w mniejszych miejscowościach należące do spółdzielni pomieszczenia służyły konspiracyjnym spotkaniom koordynującym opór przeciwko okupantowi. W innych ukrywano żydów. Ludzi Podziemia zaopatrywano także w fikcyjne legitymacje członkowskie, co pozwalało im unikać łapanek i przesłuchań. Organizowano także tajne nauczanie.
Opór przeciwko hitlerowcom organizowało nie tylko "Społem".
Ze strukturami konspiracyjnymi współpracowali tacy wielcy spółdzielcy jak Marian Rapacki, Stanisław Dippel czy Paweł Chadaj. Swoją odwagę i patriotyzm tysiące, nierzadko anonimowych lub mniej znanych spółdzielców, przypłaciło ciężkimi więzieniami, zesłaniem do obozów koncentracyjnych i śmiercią.
Cześć ich pamięci!
Na zdjęciu tytułowym tablica pamiątkowa ku czci osób pomordowanych w czasie II Wojny Światowej – tu pracowników przede wszystkim spółdzielczości ogrodniczej. Tablica została wystawiona w Ośrodku Szkolenia Kadr Spółdzielczych w Teresinie