Poczytelnia
ks. Wacław BLIZIŃSKI (1870-1944) – jeden z wielu polskich duchownych, którzy odegrali wielką rolę w rozwoju spółdzielczości.
Poniżej prezentujemy fragmenty książki „O księgarzach, którzy przeminęli”, autorstwa Stefana Dippela. W książce autor przybliża postać Stanisława Dippela, swego starszego brata, zasłużonego działacza spółdzielczego. Poniżej prezentujemy dwa fragmenty i jeden cały rozdział poświęcony życiu wielkiego spółdzielcy. Przedruk za zgodą rodziny autora i bohatera niniejszych fragmentów. Serdecznie dziękujemy rodzinie za zgodę na przedruk i polecamy całość lektury tego niezwykłego dzieła.
Przed 30 laty, zwycięstwo Solidarności i powrotu do gospodarki rynkowej, które nastąpiły w 1989 r., z wielkimi nadziejami zostały przyjęte przez spółdzielców, którzy stracili niezależność w poprzednim systemie gospodarki nakazowo-rozdzielczej. Niestety, w 150-letniej historii spółdzielczości spożywców, nastąpił wtedy okres jeden z najtrudniejszych. Wskutek tzw. specustawy o zmianach w organizacji spółdzielczości w 1990 r. nagle zlikwidowano związki-centrale gospodarcze spółdzielni i hurt.
Przed 75 laty, w dniach Powstania Warszawskiego magazyny i zapasy „Społem”, podobnie jak podczas oblężenia stolicy w 1939 r., oddano na potrzeby walczących. Dotyczyło to zarówno centralnego magazynu na Mokotowie, przy ul. Grażyny 13/15, jak i magazynów i sklepów w poszczególnych dzielnicach, opanowanych przez powstańców. Niestety, wskutek naporu Niemców, dzielnice walczyły w izolacji od siebie i niemożliwy był transport towarów. Zatem zapasy były na miejscu rozdzielane dla żołnierzy i cywilów.
W 1945 r. mimo bolesnych strat ludzkich i materialnych, spółdzielnie społemowskie szybko włączyły się w odbudowę kraju z ruin i organizację niezbędnego zaopatrzenia ludności. Na Ziemiach Zachodnich utworzono nowe spółdzielnie, organizując życie znękanych wojną rodaków. I znów społemowcy są niezawodni „na ciężkie czasy”.
Oto staje nas wolna gromada
Budowniczych tworzących swój świat,
W których złoty cielec już nie włada,
A nowego w nim życia tkwi ład...
Te słowa pierwszej zwrotki Hymnu spółdzielców, powstałego w 1925 roku, a wykonywanego często do dziś podczas różnych spółdzielczych uroczystości, znane są zapewne dobrze wszystkim polskim spółdzielcom. Mniej znane, a nawet zupełnie nieznane są natomiast losy autorów pieśni, a imię jej kompozytora podawane jest najczęściej błędnie! Warto więc przypomnieć te zasłużone dla kultury polskiej, a zapomniane obecnie, postacie.
Spółdzielczość II Rzeczypospolitej to kilka milionów spółdzielców, tysiące spółdzielni różnych branż, prężne związki i centrale spółdzielcze, pełniące funkcje nie tylko rewizyjne czy promocyjno-reprezentacyjne, ale i gospodarcze, to wreszcie także organizacje centralnego szczebla, funkcjonujące czy to z mocy prawa czy tworzone przez samych spółdzielców, odgrywające niezwykle ważną rolę w rozwoju całego ruchu. O jednej z takich instytucji, Spółdzielczym Instytucie Naukowym, pisaliśmy już na łamach Tęczy Polskiej. Przypomnimy teraz inną, nie mniej zasłużoną – Radę Spółdzielczą, nazywaną też często Państwową Radą Spółdzielczą, gdyż łączyła w sobie element władzy państwowej i niezależnego ruchu spółdzielczego.
Spółdzielczość II Rzeczypospolitej to nie tylko działalność niemal 20 tys. spółdzielni, zwłaszcza kredytowych, rolniczych, spożywców, mleczarskich czy budowlano-mieszkaniowych, liczących łącznie ponad 3 mln osób. To również prężne organizacje spółdzielcze wyższego szczebla, stanowiące ważną strukturę pełniącą funkcje rewizyjne, wspierającą pojedyncze spółdzielnie, reprezentującą je wobec władz państwowych, promującą idee spółdzielcze, a często prowadzące, poprzez swe centrale gospodarcze, własną aktywność biznesową na rzecz zrzeszonych jednostek. Większość tych organizacji miała korzenie jeszcze z czasów zaborów, miały one swój udział w dążeniach do odrodzenia wolnej Polski, a po odzyskaniu niepodległości rozszerzały swoją działalność na cały kraj, współpracowały, łączyły się ze sobą, czasem konkurowały, a nawet popadały w konflikty, by ostatecznie, w ostatnich latach przed wybuchem II wojny światowej, stworzyć system trzech głównych związków spółdzielczych, reprezentujących wszystkie branże ówczesnej spółdzielczości ze stojącą na czele całego ruchu Państwową Rada Spółdzielczą. Jak do tego doszło?
W obecnym roku spółdzielcy z całego świata, a zwłaszcza z Niemiec, obchodzą 200-lecie urodzin jednego z największych „ojców-założycieli” spółdzielczości – Friedricha (Fryderyka) Wilhelma Raiffeisena. Warto więc z tej okazji przypomnieć tę ważną postać, twórcę wyrastającego z przesłanek solidarystycznych i chrześcijańskich systemu drobnych wiejskich spółdzielni oszczędnościowo-pożyczkowych. Choć sam Raiffeisen był protestantem, ten prąd spółdzielczości , opierający się na ewangelicznym nakazie „jeden drugiego brzemiona noście” sformułowanym przez św. Pawła, doskonale wpisał się później w nurt działań społecznych i gospodarczych inspirowanych społeczną nauką kościoła katolickiego zapoczątkowaną słynną encykliką „Rerum Novarum” (1891) papieża Leona XIII.
Ks. Stanisław Adamski (1875-1967) – najmłodszy z wielkiej trójki słynnych wielkopolskich księży, twórców tamtejszego „systemu spółdzielczego” opartego o działalność prężnych Banków Ludowych. Niezależnie od pracy duszpasterskiej przez całe życie intensywnie działał na polu społecznym, a zwłaszcza, od 1900 r., w spółdzielczości.